Pamiętacie start obecnej generacji konsol? Większość konsol w dostępnych wówczas zestawach oferowała dyski z dość niską pojemnością wynoszącą często zaledwie kilka gigabajtów. Nie była to jednak wielka przeszkoda, wszak wiele gier można było uruchomić prosto z płyty unikając przy tym instalacji części plików. Jednak wraz z rozwojem oprawy audiowizualnej nasze ulubione tytuły zaczęły przybierać na wadze.
Nowe pokolenie sprzętu dla graczy ma przynieść ze sobą rzekomo nową jakość graficzną, która będzie wymagała od nas dość sporo miejsca na dysku. Kto jednak by się tym przejmował, skoro Xbox One wyposażony jest 500GB pamięci. Okazuje się jednak, że sprawa ma się zupełnie inaczej.
Nowa generacja nie taka lekka
Kilka tygodni temu poznaliśmy oficjalne wymagania sprzętowe najnowszej odsłony Call of Duty z podtytułem Ghosts. Gra bowiem wymaga od nas ponad 40GB wolnego miejsca na dysku twardym. Dla wielu rozmiar danych może się wydawać wzięty prosto z kosmosu. Nic dziwnego, skoro najmłodsze dziecko panów z Infinity Ward nie oferuje absolutnie nic przełomowego, a tym bardziej na pewno nie w kwestii jakości graficznej. Z innymi tytułami wcale nie jest inaczej. Przykładowo Battlefield 4 to prawie 35GB, a Forza 5 – 32GB. Skąd takie liczby? Czy twórcy zachłyśnięci nowym sprzętem przestali martwić się o kompresję? A może jeszcze po prostu nie poznali nowych konsol na tyle, by jak najefektywniej wykorzystać ich możliwości przez co nowo powstające produkcje są takie „rozlazłe”
O ile pecetowcy i użytkownicy PlayStation 4 nie muszą się martwić o problemy z miejscem, za sprawą wymienialnych dysków, tak właściciele nowego sprzętu Microsoftu skazani są na jedyną, domyślną konfigurację. 500GB może się wydawać naprawdę sporą przestrzenią, jednak jeśli pod uwagę przyjmiemy powyższe dane na temat gier, dodamy do tego chęć ściągania i oglądania filmów w wysokiej rozdzielczości oraz miejsce na inne aktywności to nagle to 0,5TB robi się wyjątkowo malutkie.
Xbox One poradzi sobie sam
Microsoft na jednak na to pewien sposób. Jak donoszą inżynierowie, nowa konsola została zaprojektowana tak, aby sama jak najefektywniej zarządzać pamięcią. Wszelkie najważniejsze dane takie jak zapisy gry czy ustawienia zapisywane są w chmurze i ponownie ściągane przy każdorazowej instalacji gry. Same aplikacje zaś mogą być usuwane i przywracane za pomocą jednego przycisku w menu. Co więcej, konsola przy wykryciu braku miejsca umożliwia graczowi samodzielny wybór plików do usunięcia. Całość ma działać na tyle inteligentnie, aby każdy użytkownik konsoli mógł się nią cieszyć bez obawy o ograniczenia.
Jest w tym jednak pewien mały szkopuł. Otóż użytkownik nie ma możliwości samodzielnego sprawdzenia pozostałego wolnego miejsca na dysku. Microsoft na tyle ufa swojemu rozwiązaniu, że nie zamierza obarczać graczy takimi zmartwieniami. Co najwyżej mogą oni zobaczyć ile dana aplikacja zajmuje. Czyli wychodzi na to, że nie obejdzie się bez kalkulatora?
Co dalej?
Twórcy Xboxa One chyba trochę się pogubili. Z jednej strony pracują nad tym, aby dać użytkownikom jak najwięcej swobody i uwolnić ich od przyziemnych zmartwień, a z drugiej narzucili swojemu sprzętowi tyle granic, że teraz muszą kombinować jak je pozmieniać. Przykładowo, problem niewymienialnych dysków chcą rozwiązać wsparciem dla zewnętrznych sprzętów. Wydaje mi się, że możliwość podglądu miejsca na dysku i swobodne zarządzanie plikami także pojawi się w którejś z aktualizacji. Oj Microsofcie, najpierw myśl potem działaj.
The post Myślisz, że 500GB dysk w Xboxie One starczy Ci na długo? Jesteś w błędzie… appeared first on GAMEMAG.PL.